poniedziałek, 5 listopada 2012

Wspomnienia z wakacji - ukochane Pieniny :D

Kiedy za oknem zimno i wieje naszło mnie na wspomnienia wspaniałych chwil spędzonych w pełnym słoneczku w pięknych polskich górach. Co prawda nie umilałam sobie tego czasu wspinaniem się na co to wyższe wzniesienia tylko chciałam znaleźć moje smaki z Pienin. Jak można zauważyć, udało się :). Mogę z czystym sumieniem zaprezentować kilka rzeczy, które będą zawsze kojarzyć mi się z rwącym Dunajcem w cieniu Trzech Koron i Sokolicy. 
Na pierwszy rzut coś orzeźwiającego dla osób, które lubią kwaśne smaki. Soki z "Tłoczni Maurera". Są one wytwarzane naturalnie, bez konserwantów i barwników z jabłek i innych owoców. Przepysznie kwaśne i w dodatku urzekają opakowaniem. Wiadomo, cena jest odpowiednia do tego, że soki są najwyższej jakości, ale warto :). Dostępne są w małych, poręcznych (szklanych) buteleczkach, a nawet w 5-cio litrowych kartonach z montowanymi kranikami. Pół wakacji miałam okazję się nimi raczyć. I mogę z czystym sumieniem je polecić. Tym bardziej, że skład na opakowaniu przedstawia się następująco: w około 50% z jabłek i 50% innych owoców. Dostępne w 23 smakach, więc każdy znajdzie coś dla siebie. 
Teraz przyszedł czas na danie główne. Kiedy myślę o jedzeniu w górach to wiadomo, na pierwszym miejscu pojawia się oscypek lub bryndza... a jakie jest kolejne skojarzenie? Dla mnie to pstrąg. A najlepiej taki pieczony lub z grilla, jeszcze ciepły z cytrynką i masełkiem. Natomiast szczytem rozkoszy jest go jeść w miłym towarzystwie nad brzegiem Dunajca, przy powoli zachodzącym słońcu. Dlatego przedstawiam bohatera mojego pobytu w Pieninach - PSTRĄGA z grilla. Chyba nic tak nie ucieszyło mojej buzi jaki widok takiego cuda na talerzu. Niedoceniona, pyszna rybka doczekała się nawet własnej kampanii reklamowej w czasie tegorocznych wakacji... Pamiętacie hasło Teraz Pstrąg?
No, ale posiłek nie może zakończyć się bez deseru :D. Dlatego przedstawiam wam najlepsze w Polsce, a może nawet i na świecie lody. Oczywiście najlepsze są dlatego, że produkowane tradycyjnymi metodami, co wiąże się z tym, że można je kupić tylko w czterech miejscach. Mianowicie punkt sprzedaży "U Marysi" znajdziemy w Krościenku nad Dunajcem i w Krakowie (lody dowożone są tam codziennie rano z Krościenka). Porównywalnie dobre lody znajdziemy w Szczawnicy ("Jacak"). Jest to prawdziwa rozkosz, szczególnie po zejściu ze szlaku. Lody sprzedawane są na wagę i prawie codziennie w innych smakach. Jednak spokojnie, jeśli jakiś polubimy, to na pewno uda nam się ich posmakować częściej niż tylko raz w miesiącu. Najfajniejsze jest to, że w wybranej przez nas wadze lodów możemy zmieścić tyle smaków ile nam się podoba :D. Wszystkie są pyszne, z kawałkami owoców, których smak czuć bardzo wyraźnie. 
Dlatego już teraz zapraszam wszystkich nad rwący Dunajec do Krościenka i Szczawnicy. Niema chyba nic bardziej magicznego niż zachód słońca w Pieninach.