poniedziałek, 29 lutego 2016

TFCH2016: Sakiewki z mięsem

Pierwszy raz spróbowałam tego dania w Warszawie w gruzińskiej restauracji. Byłam wtedy na 3 roku studiów i poszłam tam z moją współlokatorką. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się bardzo czasochłonne i trudne do przygotowania w domu. Teraz jednak pozbyłam się tego wrażenia i mam wrażenie, że częściej będzie gościć na moim stole.

Przepis pochodzi z magicznyskladnik.pl.

Chinkali

Składniki:
3 szklanki mąki
3/4 szkl. wody
300 g mielonej wieprzowiny
300 g mielonej wołowiny
1 szklanka bulionu mięsnego
1 ząbek czosnku
2 łyżeczki mielonej kolendry
świeża kolendra
Sól, pieprz

Przygotowanie:
Mieszamy oba typy mięsa ze sobą, dodajemy drobno posiekany czosnek, mieloną i świeżą kolendrę, sól i pieprz. Samo mięso nie wystarczy, by wytworzyć wystarczającą ilość płynu wewnątrz chinkali, dlatego dolewamy do niego około szklanki bulionu. Może być też woda, lecz wtedy musimy  mocniej doprawić mięso.
Do mąki wsypujemy trochę soli i wlewamy wodę. Zagniatamy ciasto jak na pierogi. Następnie ciasto rozwałkowujemy na trochę większą grubość niż na tradycyjne pierogi.
Wycinamy ok. 10 cm krążki. Na środek ciasta nakładamy ok. łyżkę nadzienia. Teraz zawijamy ciasto na swoiste zakładki do góry. Zakładek powinno być ok. 10-15. Ciasto na górze formujemy w "stożek" za który będzie wygodnie złapać.
Gotujemy w osolonej wodzie 3 minuty od chwili wypłynięcia na powierzchnię. 

SMACZNEGO

poniedziałek, 1 lutego 2016

Miesiąc japoński - ZAKOŃCZENIE

Ostatnio próbowałam odnaleźć początek mojego zafascynowania Japonią. Doszłam do wniosku, że wszystkiemu jest winna "Czarodziejka z Księżyca". Było to pierwsze anime, które oglądałam po powrocie ze szkoły (a dokładniej podstawówki) do domu. Następnie ta miłość przycichła, zastąpiona przez uwielbienie języka francuskiego, kuchnię włoską i Cartoon Network. 
Jednak jak mówią stara miłość nie rdzewieje i znów za sprawą "Czarodziejki..." wróciłam do anime - jednakże już na studiach. Tak się zaczęło. Potem nastąpiła faza "Rycerzy zodiaku", odkrycie portali z różnymi anime. Japoński świat kultury animowanej i rysunkowej zaczął mnie wciągać coraz bardziej. Ulubione anime zaczęły rozwijać się w mangi, potem wszędzie próbowałam wcisnąć grafiki z postaciami, które przypadły mi do gustu. Niedawno wciągnęły mnie też gry otome i nawet JRock. Raczej nie można mnie nazwać jeszcze otaku, ale jestem już bliżej niż dalej tego stanu. Odwiedzenie Kraju Kwitnącej Wiśni jest jeszcze odległym marzeniem, ale takim, które tylko czeka na spełnienie.
Co do wpływów azjatyckich w kuchni to początek był tradycyjny - sushi. Dopiero potem wkradały się inne potrawy. Nie będę ściemniać - kocham smażony makaron i ramen. W styczniu na blogu znaleźliście dwa dania, które mnie nęciły długi czas i mogę powiedzieć, że dopisuję je na listę ulubionych. Jednocześnie trwam na nauce japońskiego, więc to miesięczne wyzwanie było dla mnie jakby spełnieniem marzeń. 

Ja, mata! じゃ, また!Do zobaczenia! :D